czwartek, 1 czerwca 2017

W drodze po szczęście czyli spotkanie z duetem Płatkowska / Jeż

Zanim podzielę się przemyśleniami nt. majowych lektur (ups - tylko cztery z zaplanowanych dziewięciu udało mi się przeczytać, przestrzeliłam ;) krótka z relacja z wydarzenia, w którym miałam okazję wziąć udział - spotkanie autorskie z pisarskim duetem Agnieszka Jeż i Paulina Płatkowska. Z przyjemnością przyjęłam zaproszenie, by poprowadzić rozmowę z Agnieszką i Pauliną, i jak to ja - stwierdziwszy, że trochę czasu na przygotowanie mam... odłożyłam je na ostatnią chwilę ;0 Miało to jednak swoje plusy - na spotkanie z autorkami w Miejskiej Bibliotece Publicznej w Sulejówku poszłam świeżo po lekturze, z wrażeniami na gorąco, z pytaniami i swoimi przemyśleniami.

Kilka słów o autorkach: Agnieszka i Paulina są przyjaciółkami, których drogi skrzyżowały się w wydawnictwie. Przez lata łączyła je ta sama branża, czasem ta sama firma, aż w końcu wykiełkowała, dojrzała i pięknie zaowocowała myśl - a może by tak w końcu napisać coś swojego, własnego, wyjść z cienia i pokazać na co je stać :)? Owocem ich pracy są dwie świetne książki NIE ODDAM SZCZĘŚCIA WALKOWEREM oraz SZCZĘŚCIARY - ich bohaterkami są Magda i Jagoda, przyjaciółki, które przypadkowo spotykają się jakieś 10 lat po ukończeniu studiów i ich przyjaźń odżywa. Obywie na życiowych zakrętach - Magda (mama małej córeczki) po rozpadzie małżeństwa, rozwodzie, wciąż nie zaakceptowała tej życiowej porażki, ale wie na pewno - życie singielki nie jest dla niej. Jagoda, ustabilizowana mężatka, mama dwójki dzieci, mąż lekarz, stabilna praca - czy można chcieć więcej...? no cóż można... i o tym jest pierwsza książka - o poszukiwaniu miłości, szczęścia, spełnienia, przełamywaniu barier, a to wszystko czasem wbrew swoim poglądom i świadomości, że do swoich celów mogą dojść... kosztem krzywdy innych osób... W drugiej powieśći - SZCZĘŚCIARACH - Magda i Jagoda budują swoje nowe życie - ale wiadomo, że lubi ono zaskakiwać i nie wszystko idzie zgodnie z marzeniami... ale pozwólcie, że więcej nie napiszę, bo naprawdę serdecznie zachęcam Was do lektury tych książek. Dlaczego? Bo wg mnie autorkom wyjątkowo zgrabnie udało się ukazać obraz współczesnej Polki po 30tce, z jej marzeniami, dążeniami, kryzysami, dylematami- wszystko piękną polszczyzną (w końcu Paulina i Agnieszka to profesjonalistki :), w miłej w odbiorze formie korespondencji emailowej oraz ze szczyptą humoru, która nie dominuje w książce, ale pojawiając się tu i ówdzie - wywołuje na twarzy czytelnika uśmiech, a czasem niepohamowany chichot. Ale te ksiażki zostawiły mnie z konkretnymi spostrzeżeniami, przemyśleniami i taki był ich cel. Jak ujęły to autorki na swoim blogu PlatkowskaiJez (polecam:) - piszą po to, by "dzielić się z innymi sobą, swoimi doświadczeniami i przeżyciami. Żeby inni mogli się w tych tekstach przejrzeć, odnaleźć, potwierdzić ujęte w nich sądy lub im zaprzeczyć. Pisze się też dla siebie, przelewanie słów na papier pomaga uporządkować myśli, nazwać emocje, żyć świadomiej." Ja czekam z niecierpliwością na trzecią część o Jagodzie i Magdzie, ale najpierw - już w lipcu, wypatrujcie na księgarnianych i bibliotecznych półkach MARZENKI :)

Wracając do samego spotkania, obydwie panie okazały się bardzo wdzięcznym partnerem do rozmowy :) Opowiedziały jak się pisze książki w duecie, co wydanie książek zmieniło w ich życiu, z którą bohaterką każda z nich się utożsamia, czy łatwo było im wydać książki, skoro były i są związane z tą branżą wydawniczą? A poza tym "codzienne Polek o życiu rozmowy...", które mogłyby trwać, i trwać, i trwać, gdyby nie to, że w domach czekają stęsknieni mężowie, dzieci, psy, koty i świnki morskie, a pobliski Lidl otwarty tylko do 21wszej :)

Paulina, Agnieszka - jeszcze raz dziękuję za spotkanie. Iwona - Tobie za zaproszenie. Pozostałym uczestnikom - za aktywny udział w spotkaniu :) I cóż - dwie lektury majowe podsumowane, o DZIEWCZYNIE Z POCIĄGU i DZIEWCZYNIE Z DALEKA (pozostałych majowych lekturach) - już wkrótce nowy post. Do zobaczenia!!!

piątek, 28 kwietnia 2017

Mroczno, mroczniej... Kańtoch ;)

Po dosć lekkim wpisie sprzed 3 tygodni coś dla wielbicieli mocniejszego kalibru :) I wiecie - mam dla Was dwa doskonałe kryminały/thrillery... naprawdę nie wiem, który lepszy. Tak się złożyło, że obydwa mają cieżki, mroczny, nasycony wspomnieniami klimat. 

Może najpierw trochę o BLIŹNIĘTACH Z LODU S.K. Tremayne. Historia czteroosobowej rodziny (potem trzyosobowej...) wręcz idealnej - młodzi, zdolni i zakochani w sobie rodzice, a do tego  cudowna para dzieciaków - jednojajowych bliźniaczek Lydii i Kirstie. I nagle... w wypadku ginie jedna z dziewczynek, wiadomo - ogromna tragedia, którą potęguje fakt, że bliźniaczki łączyła naprawdę mocna więź. Lydia i Angus po roku od śmierci dziewczynki podejmują decyzję o przeprowadzce na małą szkocką wysepkę, którą Angus odziedziczył po babci. Liczą na to, że będą mogli tam podnieść się z traumy, odciąć Kirstie od złych wspomnień, po prostu zacząć od nowa. Ale zdarza się coś... pojawiają się sygnały, że to nie Lydia zginęła w wypadku, ale Kirstie, że przez rok opłakiwali nie tę bliźniaczkę, a drugą traktowali jak jej zmarłą siostrę... wyobrażacie sobie taką pomykę?!? Zgroza... I zamiast zacząć spokojnie żyć od nowa... próbują dojść do tego czy to możliwe, że tak się pomylili? że coś przeoczyli? Więcej nie zdradzę, ale zapewniam Was, że taka hipotetyczna możliwość przyprawia czytelnika o ciarki, dodatkowo potegowane przez coraz bardziej tajemnicze relcje między Angusem i Sarah, a to wszystko dzieje się na odizolowanej od świata wyspie. No i zakończenie.... mniam... majstersztyk :) Potrzebujecie więcej? Chyba nie :) Dodam jeszcze, że już w maju pojawi się nowa powieść tego autora i liczę na podobne emocje! Tę książkę przeczytałam dzięki Krzysztofowi http://artofreading.pl/najlepsze-ksiazki-2016-roku - dzięki :)

Potem sięgnęłam po kryminał ŁASKA polskiej autorki Anny Kańtoch, wcześniej mi nieznanej, ale fanom fantastyki z pewnością tak, bo do tej pory w tym gatunku odnosiła sukcesy. Spróbowała jednak swoich sił w powieści kryminalnej i ochhhhh.... achhhhh.... poproszę o więcej!!! I znów (zanim parę słow o fabule) zachwycona jestem klimatem, jaki autorka tworzy w swej powieści: mroczny, esencjonalny, aż ciężki od tajemnic w małym miasteczku i jego społeczności... cudo, po prostu cudo :) Ale do rzeczy: Główną bohaterką ŁASKI jest Maria, nauczycielka języka polskiego w podstawówce. Pewnego dnia jej 14to letni uczeń, zamiast kartkówki oddaje rysunek przestawiający czworo dzieci i Kartoflanego Człowieka. Tego samego dnia zostaje znaleziony w miejskim parku powieszony na gałęzi. Wkrótce pojawiają się kolejne ofiary, a milicja (tak milicja, bo mamy rok 1985) rozpoczyna intensywne śledztwo. Maria też - swoje prywatne, bo... wg niej kluczem do rozwiązania morderstw są jej własne wspomnienia sprzed 30 lat. A konkretnie z 1955 roku, kiedy jako 6cio latka zginęła w lesie i odnalazła się po tygodniu osłabiona i pokrwawiona, ale jednak cała i zdrowa... co się wówczas wydarzyło, kto jej pomógł przetrwać, co Maria pamięta, a czego nie... i czy faktycznie jest to dar łaski, że zapomniała...? Nie chcę pisać za dużo, ale Kańtoch mnie po prostu urzekła. Może nie jest to najwłaściwsze słowo do krwawego kryinału, ale tak własnie jest :) Pięknie poprowadzona akcja, zbudowane postaci, wspaniale oddany klimat hermetycznego, małomiasteczkowego społeczeństwa, tamtejsze zależności, powiązania (pamiętajmy, że to czasy późnego PRLu) Daję 6tkę, a Karolinie dziękuję za polecenie :)

Na koniec porządna obyczajówka - znacie Jodi Picoult?  To typ autorki, którą się kocha albo... nie bardzo ;) bo jest dość specyficzna - pisze o problemach, chorobach, precedensach jednych na milion - strzelanina w szkole, bardzo rzadka choroba, eutanazja, pedofilia - a przy tym tak zakręci w akcji, że to co było oczywiste albo wydawało się niemożliwym okaże się wlaśnie nieoczywistym albo możliwe :D Rozumiecie co mam na myśli, hehehe? Ale ja Jodi kocham (dzięki Marcie - Atram :) i owszem - miałam momenty zmęczenia Picoult, ale wówczas gdy nadrabiajac zaległości łyknęłam kilka jej powieści pod rząd. Przedawkowałam po prostu ;) Przyznaję też, że kilka jest słabszych, a te napisane z córką w ogóle mi nie podeszły i porzuciłam na wstępie... Ale, ale - MAŁE WIELKIE RZECZY jest dobra. Naprawdę dobra. To "stara" Picoult w najlepszym wydaniu! Tym razem główny temat powieści to uprzedzenia rasowe, przywileje, władza, to co nas dzieli, łączy, różni, stawia w uprzywilejowanej pozycji... naprawdę daje do myślenia! Nie będę pisać o fabule, chcecie dobrej obyczajówki? Bierzcie w ciemno! Ja znów pozostanę pod wrażeniem wrażliwości autorki, jej profesjonalizmu (jaki ona musi research robić!!!), obiektywizmu... Jeśli miałabym polecić moje ulubione powieści Picoult to byłyby to JUŻ CZAS, TO CO ZOSTAŁO, W IMIĘ MIŁOSCI, ŚWIADECTWO PRAWDY, 19 MINUT, KRUCHA JAK LÓD, BEZ MOJEJ ZGODY - sporo tego ;)

Trzy naprawdę świetne książki - czytajcie, mówcie czy Wam też się spodobały? Korzystacie z moich podpowiedzi? Co będziecie czytać w maju? Ja na majówkę zabieram dodatkowo dwie dziewczyny :) Magdalena Knedler DZIEWCZYNA Z DALEKA i zamierzam nadrobić zaległości: DZIEWCZYNA Z POCIĄGU Pauli Hawkins. Pozostałe plany czytelnicze na fotce - obawiam się, że maj może okazać się za krótki :)

Życzę wszystkim udanej, słonecznej majówki - z książką na hamaku, na tarasie lub balkonie. Patrząc za okno - bardziej realne wydaje się być pod kocykiem i przy kominku, ale co tam - odpoczywajmyyyyy!!!

poniedziałek, 10 kwietnia 2017

Lżej, ale nie banalnie - czyli obyczajówki na wiosnę!

Hej - szukacie czegoś lekkiego na Wielkanoc, majówkę, posiadówki w parkach czy na tarasie? Oto one :) obyczajówki przeczytane, sprawdzone, więc polecam - i jedna, którą polecę w ciemno, a recenzja następnym razem.

Na pierwszy ogień IRONIA LOSU Katarzyny Misiołek - to już moje czwarte spotkanie z tą autorką i znów bardzo udane. Katarzyna Misiołek ma dar opowiadania zwykłych i niezwykłych historii. Akurat ta z IRONII LOSU zdawałaby się wręcz banalna, bo opowiada o małżeńskiej zdradzie. Wiadomo, nie każdy doświadczył i oczywiście nikomu nie życzę, ale motyw w literaturze dość oklepany, prawda? Ale historia wciąga. Może dlatego, że autorka jest obiektywna, że nie poleciała standardem zdradzonej i skrzywdzinej żony? Tym razem to Marzena, główna bohaterka, zdradza - trochę z nudów, trochę dla ponownego poczucia motyli w brzuchu, trochę z próżności, no bo - ona, po 40tce, a tu nagle do szaleństwa zakochuje się w niej młodszy i atrakcyjny mężczyzna... I wydaje jej się, że doskonale panuje nad sytuacją. No właśnie - wydaje jej się, bo... ile osób skrzywdzi swoim kaprysem? Czy tylko męża, może siebie? Czy też pole rażenia będzie miało znacznie szerszy zasięg? Chcecie wiedzieć - czytajcie. Po książki Katarzyny Misiołek możecie sięgać w ciemno, gdy zachce Wam się chwili relaksu z dobrze opowiedzianą historią bez... oczywistego happy endu.

Na drugi ogień poszła trzecia książka z serii Wszystkie smaki życia Agnieszki Olejnik - APETYT NA WIĘCEJ. O poprzednich częsciach pisałam w wpisie listopadowym - autorka zgrabnie kończy opowieść o losach nauczycielki Ewy, jej związku z Walijczykiem Jimem oraz Andrzejem, relacji z córką Klaudią, matką. Kończy, ale nie zamyka, zostawia nas w takim punkcie, że chciałoby się więcej, ale ciągu dalszego już raczej nie będzie. Może i lepiej, dla mnie clue było takie, że można być szczęśliwym nawet pomimo najróżniejszych przeciwności losu, ważne jednak, aby być szczerym w relacjach z najbliższymi i... samym sobą. 

I na koniec - CZĄSTKA CIEBIE I MNIE Vanessy Greene - widzę, ze na portalu Lubimy czytać zbiera dość skrajne opinie - mnie się podobała :) Jeśli szukacie czegoś o sile przyjaźni, o tym jak nasze plany życiowe mogą legnąć w gruzach dosłownie z dnia na dzień i że czasami się wydaje, że jest to koniec świata, a tymczasem to... dopiero początek nowego życia - sięgnijcie po tę książkę. Albo jedną z dwóch poprzednich tej autorki KLUB PORCELANOWEJ FILIŻANKI lub SEKRETNA HERBACIARNIA. 

Jesli miałabym polecić tylko jedną z powyższych ksiązke to byłaby to IRONIA LOSU, ale czemu miałabym to robić... ;) co więcej - czekam BARDZO, BARDZO, BARDZO na Jodi Picoult i jej nowość MAŁE WIELKIE RZECZY. Już zamówiłam i pewnie połknę w dwa dni, więc - niedługo wracam z recenzją :)

A ponieważ IRONIĄ... i APETYTEM... zaczytywałam się w czasie mojego super, wiosennego wypadu do Wilna i Trok z koleżankami - poniżej mały litewski spam zdjęciowy. Polecam serdecznie - to tak blisko, tak znajomo i swojsko, po naszemu, sympatyczni ludzie, piękne kościoły, ulice, pyszne jedzenie (które niestety wchodzi w boczki, ale jak to mówią: KWIECIEŃ PLECIEŃ BO PRZEPLATA - RAZ HAMBURGER, RAZ SAŁATA :)))


Wilno, Zaułek Literatów
Wileńska uliczka
Zamek w Trokach 
Moje dzielne towarzyszki podróży na dziedzińcu zamku w Trokach
Karaimskie chaty w Trokach
Pamiątka z Trok - ceramiczne domki :)
I tymi kolorowymi wspomnieniami kończę dzisiejszy wpis - czekam na Wasze komentarze - czy sięgniecie po coś z zaproponowanych pozycji? Co teraz czytacie? Bo ja właśnie kończę INWIGILACJĘ Mroza (ale peanów nie będzie z mojej strony...), zaczynam BLIŹNIĘTA Z LODU, więc znów mocniejsze klimaty. 

środa, 22 marca 2017

Przeczytałam i muszę to z siebie wyrzucić...


I z pamięci chyba też :( Karin Slaughter i jej dwie książki BLONDYNKA, NIEBIESKIE OCZY oraz MOJE ŚLICZNE. Moje pierwsze spotkanie z tą autorką, prawdopodobnie nie ostatnie, bo pisze świetnie, a książki wciągające. Jednak zanim sięgnę po kolejne, upewnię się, że to lżejszy kaliber... Ale do rzeczy... historia zaginięcia młodej dziewczyny, 19to letniej Julii oraz stopniowe odkrywanie, przez lata potwornej prawdy przez jej siostry, ojca, matkę. W BLONDYNCE... poznajemy Julię i spędzamy z nią godzina po godzinie jej ostatni dzień przed zaginięciem. To właściwie opowiadanie, nie powieść. W MOJE ŚLICZNE jej historię poznajemy po ponad 20tu latach, dzięki dociekliwości młodszych sióstr. Jest to thriller psychologiczny, powiem Wam, że już przy Behawioryście Mroza obiecałam sobie nie sięgać po tego typu lektury, bo wydawało mi się, że zło wylewa się dosłownie poprzez okładki książki. Ale tutaj... ech.... poznajemy człowieka, mnóstwo ludzi, którzy są samym złem, robią zło, zarażają złem. Nie chcę już chyba o tym czytać :( Więc... polecam miłośnikom mocnych wrażeń, sama bym już chyba nie ponowiła tej lektury, gdybym wiedziała, że jest aż tak mocna... ale - nie potrafiłam przestać czytać dopóki nie dowiedziałam się co się przytrafiło Julii... tak jak jej siostry nie mogły przestać o niej myśleć, dopóki nie odkryły prawdy.

Niedawno skończyłam też zachwalanego dość szeroko SŁOWIKA Kristin Hannah. Nie wiem, może się narażę, ale mnie powieść nie porwała. Oczywiście jest wzruszająca, niepokojąca, obezwładniająca, gdy uświadamiamy sobie bezsilność wobec hitlerowców w czasie wojny. Więc trudno napisać, że mnie nie poruszyła, bo poruszyła. Coś mi jednak nie grało w konstrukcji bohaterów, w utrzymaniu równowagi w ukazywaniu spraw naprawdę ważnych i mniej ważnych w tej historii. Może dlatego, że parę lektur na temat II wojny św. mam już za sobą i w moim odczuciu lepszych? A może trochę wbrew ogólnemu "ajwaj" ;)? Nie wiem :) 

Wiem natomiast, że teraz muszę dojść do siebie i zapodać sobie coś zdecydowanie lżejszego. Trafiło na Vanesse Greene (hahaha - pozdrawiam moją koleżankę Vanessę!!! :) i powieść CZĄSTKA CIEBIE I MNIE. I wiem, że czeka mnie lektura lekka i relaksująca, bo czytałam jej dwie poprzednie powieści wydane w Polsce. 

A zaraz potem najnowsza Chyłka i Zordon czyli INWIGILACJA Mroza :) Słyszeliście o jego książkach pisanych pod pseudonimem? Ktoś już czytał? Co myślicie o całym zamieszaniu i nie myślicie po cichu, że Mróz jest kosmitą :D?

Pozdrawiam cieplutko i liczę na Wasz odzew w komentarzach - helllloooool from the other side!!!   

czwartek, 16 marca 2017

Luty dawno za nami...

... a w nim: udało mi się dokończyć wspomniane w styczniowym wpisie biografie, 
a właściwie wspomnienia o Irenie Jarockiej i Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej. Były to bardzo przyjemne lektury, ale na pewno nie takie MUST READ jak w przypadku książek o Simonie Kossak czy Halinie Poświatowskiej. Trudno powiedzieć, że byłam fanka p. Ireny, jednak to nie moje pokolenie (no coooo... ktoś ma wątpliwości? :), ale czułam do Niej sympatię, podziwiałam w Romansie 40to latka, znam sporo Jej piosenek. Miła lektura - można czytać z doskoku, bo książka składa się z kilkudziesięciu oddzielnych wspomnień. I pięknych zdjęć! Z kolei muszę przyznać, że po lekturze książki Marioli Pryzwan Pawlikowska - Jasnorzewska jawi mi się jako osoba lekko oderwana od rzeczywistości, z dość roszczeniową postawą wobec życia i ludzi, z którymi miała okazję obcować. Niemniej jednak, sporo się z tej lektury dowiedziałam, między innymi o niełatwej końcówce życia Jasnorzewskiej na obczyźnie. 

Następnie sięgnęłam po SKANDYNAWSKI RAJ Macieja Czarneckiego - doskonały reportaż o "norweskim MOPSie" czyli Barnevernet. Ogladaliście "Obce niebo"? To w tej książce znajdziecie więcej takich historii, ale autor pokazuje też drugą stronę medalu i chwała mu za to - bo jak w grę wchodzą dzieci i ich prawa, niełatwo zachować obiektywizm. Serdecznie polecam!

Potem zachciało mi się czegoś optymistycznego, lekkiego, więc przyszła pora na Magdalenę Witkiewicz i PRACOWNIĘ DOBRYCH MYŚLI. Do tego, że  jej książki są nierówne - zdążyłam się przyzwyczaić. Ale przyszła kolej na najsłabszą w moim osobistym rankingu. W zamyśle ciepła obyczajówka, na wieczór z herbatka lub kieliszkiem wina pod kocem - dla mnie nieciekawa i irytująca. I te wstawki p. Wiesi o kłopotach i TV co parę stron... wrrrr... (tak, wiem, że to celowe). No nie. Tym razem nie moja bajka. Aaaaaaaa.... okładka urocza, przyznaję :) Więc p. Magdo - czekam na powieść z czereśniami w tytule i nie ukrywam, że liczę na coś w rodzają Po prostu bądź ;)

Co tam było dalej? Aaaaa - Jojo Moyes i KIEDY ODSZEDŁEŚ. I znów muszę pochwalić :) Znów, bo chwaliłam już w styczniowym wpisie, ale skoro się należy to czemu nie? Jojo Moyes kontynuuje historię, którą opisała w ZANIM SIĘ POJAWIŁEŚ. Od razu mówię, nie czytałam, ale byłam w kinie i bardzo miło spędziłam czas. Historia Willa - młodego mężczyzny i Lou - jego opiekunki. Dlaczego opiekunki? Will jest niepełnosprawny po wypadku motocyklowym. Wcześniej młody, przystojny, bogaty, z pięknymi planami na przyszłość.... teraz właściwie uzależniony od innych, podejmuje decyzję o eutanazji. Na prośbę rodziców, daje jeszcze i sobie, i im trochę czasu... w tym czasie pojawia się Lou - ekscentryczna, trochę zagubiona 26cio latka. I co? No jak to co - tak, miłość, chociaż nie od razu. I w normalnej komedii romantycznej pewnie Will odzyskałby radość życia, i jakoś by tam sobie żyli, długo i szczęśliwie, z momentami kryzysowymi. spoiler :) Ale jednak nie, Will swojej decyzji nie zmienia, co więcej, oczekuje od Lou, że będzie mu towarzyszyć w ostatnich chwilach... Łatwa decyzja? Niełatwa, dla nikogo... Willa, jego rodziców, Lou.  I oto w drugiej części Jojo Moyes pokazuje nam jak Lou sobie radzi... potem... Książkę bardzo dobrze mi się czytało i powiem Wam, że dorzucam Jojo Moyes na listę autorek zagranicznych, których nowości będę wyglądać z niecierpliwością :)   

Po kolejną książkę sięgnęłam, bo tytuł mnie rozbawił ;) Trochę śmieszna, a trochę straszna, bo.... trochę o mnie :D W sumie można czytać o "odchudzaniu" bohaterki z rozbawieniem, ale jak się jej wpadki i nawyki (niestety złe) powiąże z własną osobą to wtedy to już nie jest takie zabawne ;) Pocieszające jest to, że bohaterka w końcu schudła, więc wszystkie dietujące od jutra - jest nadzieja :) !

I na koniec - bardzo miłe zaskoczenie POSZUKIWANIE Bryana Reardona. Już dawno okładka mnie tak nie wprowadziła w błąd! Ckliwa fotka i tekst: Chwytająca za serce powieść o wierze, sile i odwadze, miłości i zwątpienia " hmmm... chyba nie dla mnie... A jednak! Powieść mogłabym porównać do "starej dobrej" Picoult i jej 19 minut... kto zna i pamięta? O strzelaninie w szkole... W POSZUKIWANIU mamy pokazaną lekko niestandardową sytuację rodzinną, bo matka/żona - świetna prawniczka i partnerka w kancelarii prawniczej, po ciążach szybko wraca do pracy, a opiekę nad dziećmi (Jakiem i jego młodszą siostrą Laney) przejmuje mąż/ojciec Simon. I wg mnie doskonale sobie radzi, ale chyba z jego analitycznego charakteru i ponadprzeciętnego wręcz zaangażowania w wychowanie dzieci - rodzą się wątpliwości. Czy Jake jest outsiderem, bo jego mamy na codzień nie ma w domu? Czy nie skazuje swoich dzieci na wykluczenie ze środowiska tylko dlatego, że nie uczestniczy w "babskich" spotkaniach? Czy potrafi wynagrodzić dzieciom nieobecność matki? Powiem tak - z punktu widzenia dwojga rodziców pracujących - dylemety z kategorii luksusowych ;) ale w kontekście tego, co dzieje się potem - już nie. Pewnego dnia w szkole Jaka i Laney dochodzi do strzelaniny, ginie 13ro dzieci, w tym sprawca, ale... nie można odnaleźć Jaka... wiadomo, że brał udział w strzelaninie, ale jako kto? Ofiara, sprawca...? tego dowiecie się na samym końcu książki. Teraz faktycznie przyznam, że jest to książka o miłości do dziecka, odwadze bycia "innym", o wierze we własne dziecko i zwątpienia w nie, niestety też... To wszystko oczami kochającego ojca. Szczerze polecam, a Kasi dziękuję za pożyczajką :)

I to tyle na dziś, marcowe lektury się czytają - skończyłam SŁOWIKA, czaję się na TONEGO HALIKA ;) Ale co faktycznie będzie na tapecie - czas pokaże, bo nowy Mróz kusi, ale i premiery nowych powieści Katarzyny Misiołek, Agnieszki Olejnik i... w końcu!!! Jodi Picoult - będzie się działo :) 

A co u Was? Hop hop - napiszcie co czytacie :)

Poza tym koleżankom i kolegom z pracy przypominam - piątek 17 marca, o 11tej spotykamy się w chillout roomie :) BĄDŹCIE KONIECZNIE!

piątek, 10 marca 2017

Książkowego świra cd...

Czytam dla siebie - to oczywiste! Ale lubię, gdy inni czytają, więc zachęcam jak mogę i wiecie co - są efekty :) Oprócz tego, że rynek wydawniczy sprzyja czytającym, (to już nie te czasy, kiedy książki kupowało się na subskrpcję - kto pamięta? :), wydając tysiące ciekawych pozycji rocznie o tak szerokim przekroju, że aż dech zapiera... to staram się dorzucić swoje osobiste 3 grosze na tym polu. Zaczeło się od polecanek ksiązkowych: a to koleżankom z pracy, a to sąsiadkom, a to bratu, koleżankom forumowym. Potem namówiłam kilka osób na zakup czytnika. Potem kolejny krok - wrzucanie aktualnych letur na instagramowy profil, aż w końcu założyłam tego bloga. Z regularnością różnie bywa, ale wiem, że są tacy co korzystają z moich polecanek, więc jakoś powolutku do przodu :)

Przyszła pora na kolejny krok i teraz trzymajcie kciuki! Będę próbowała rozkręcić w pracy dyskusyjny klub książki. Pomysłów 1000 i jeszcze jeden mam, nie ukrywam jednak, że sama z sobą nie pogadam ;0 przydałoby się jeszcze paru chętnych. Podczytujący pracujący w Orbisie - zapraszam już za tydzień w piątek, a reszta może mnie wspierać duchowo :)

Przy okazji dziękuję Ani z firmy Eris i p. Małgorzacie z wydawnictwa Znak za wsparcie w postaci książek - jak tylko ostempluję klubowym exlibrisem - ruszą w obieg wśród zakochanych w książkach pracowników Orbisu :)

Tymczasem pozdrawiam serdecznie i powolutku szykuję podsumowanie lutowych lektur.

środa, 1 lutego 2017

Wszystko przez Bonito... wzięło mnie - na biografie :)

Helllo from the other side!!! Styczeń za nami, udało mi się przeczytać 7 książek, więc znów zapracowałam na kilku statystycznych Polaków ;) Oprócz pozycji wspomnianych w poprzednim wpisie, na styczniową listę dorzucam NAJGORSZEGO CZŁOWIEKA NA ŚWIECIE Małgorzaty Halber oraz POZDROWIENIA Z KOREI. UCZYŁAM DZIECI PÓLNOCNOKOREAŃSKICH ELIT Suki Kim.
Z książką Halber mam pewien kłopot. Sporo nad nią zachwytów, że nie tylko Pilch potrafi dobrze pisać o alkoholizmie, że szczera do bólu, że w samo sedno, że trafia do czytelnika. Do mnie nie trafiła... Pamiętam p. Małgorzatę z programu 5-10-15 jak ciekawie opowiadała o the Beatles, potem przewijała mi sie gdzieś na rynku muzycznym, a tu nagle siup... alkoholiczka, narkomanka? Ups... bywa, jak wiadomo, nałóg nie wybiera. Mogłabym się przyczepić do formy książki, krótkich wstawek, długich dygresji, męczących opisów sesji terapeutycznych, ale nie - taką formę wybrała i ja ją przyjmuję. Nie przekonuje mnie źródło jej nałogu, że kompleksy, że po alkoholu łatwiej zaistnieć w towarzystwie, że taka branża... no sorry... młoda, zdolna, mądra dziewczyna z możliwościami podanymi na tacy tak się tłumaczy? Nie kupuję tego i już... Oczywiście trzymałam kciuki za walkę bohaterki z nałogiem, cieszyły mnie jej sukcesy, ale też niesamowicie wkurzały momenty upadków, czasami tak bezdennie głupie, że aż mnie złość brała. Mam nadzieję, że ta książka pomogła samej autorce albo innym uzależnionym i ich bliskim. "Przeczytaj to i przytul mnie" to ostatnie zdanie książki. Przeczytałam. Przytulić nie potrafię.

POZDROWIENIA Z KOREI. UCZYŁAM DZIECI PÓLNOCNOKOREAŃSKICH ELIT  Suki Kim to zapis jej wspomnień z 2 semestrów spędzonych na elitarnej uczelni w Pjongjang jako nauczyciel języka angielskiego. Ta książka to dobry wybór na pierwszą lekturę o Korei Północnej, wprawdzie opisuje tylko część tamtejszej rzeczywistości, ale i tak oddaje mroczny klimat życia, sposobu myślenia, mentalności ludzi tam żyjących. W zdumieniu czytałam o młodych ludziach, elicie tego kraju, którzy bez dostępu do informacji z zewnątrz wydawali się tacy, tacy... nieobyci i infantylni, a jednocześnie mieli bardzo wysokie mniemanie o sobie, swojej kulturze, dorobku i pozycji ich państwa w świecie. Książkę dość szybko się czyta, ale nie powalił mnie styl autorki (wiecie - zwierzenia w klimatach "byłam nianią u rosyjskich oligarchów" czy też "jak woziłam żony arabskich szejków") - może oczekiwałam trochę więcej od osoby, która kilkakrotnie podkreślała, ze pisarstwem zajmuje się zawodowo. Anyway - polecam ludziom ciekawym świata :)

A teraz - co w lutym piszczy...? Poniosło mnie z lekka, biograficznie :) Jak wiecie, z zasady jestem wierna swojemu kindelkowi, zawsze to ekonomiczniej i ergonomiczniej (szczególnie w SKMce), ale... przy biografiach się poddaję, przy książkach kulinarnych też, a że Bonito.pl przywitał nowy rok 35% obniżką to... poszalalam. Wybrałam biografię Lilki - Marii Pawlikowskiej - Jasnorzewskiej, Ireny Jarockiej (jeeeeej, jak ludzie o Niej dobrze mówią, piszą, wspominają :), Michaliny Wisłockiej i Bruce Springsteena. LILKA i WYMYŚLIŁAM CIĘ już "w czytaniu". Jak się tymi biografiami nasycę - chciałabym dobrą obyczajówkę. Polecicie coś? Mam na oku Magdalenę Knedler - znacie? polecacie? jeśli tak - co na początek?

Pozdrawiam cieplutko :)

środa, 18 stycznia 2017

Styczniowe helllloooooooo!!!!

Przyznajcie, że Was zaskoczyłam... 2 tygodnie od ostatniego wpisu, a ja na blogu? Ano tak wyszło - spełniam noworoczne postanowienia o częstszych i regularnych wpisach (skoro z dietą znów i już nie wyszło ;))) Poza tym trafiły mi się fajne, książkowe perełki i postanowiłam się na gorąco z Wami nimi podzielić. 

Plany czytelnicze na styczeń były takie jak na fotce - 2 powieści obyczajowe, jedna biografia i jedna podróżnicza. CZOCHRAŁEM ANTARKTYCZNEGO SŁONIA Mikołaja Golachowskiego jeszcze czeka na swoją kolej, ale z resztą poszło (jak na mnie) błyskawicznie. Na początku padło na biografię Jerzego Kukuczki KUKUCZKA. OPOWIEŚĆ O NAJSŁYNNIEJSZYM POLSKIM HIMALAIŚCIE autorstwa duetu Kortko, Pietraszewski. Jak wiecie, lubię dobre biografie, ale takie nie przeładowane datami, suchymi faktami. Takie, które pokazują prawdziwego człowieka. I to jest właśnie jedna z takich książek - pomaga poznać Jerzego Kukuczkę, pokazuje jego wielkość, ale i normalność, słabości, dylematy, chwile chwały i upadki. Pięknie wydana, z fotografiami - czego chcieć więcej? Zachęcona dobrym biograficznym startem, już mam kolejny typy na lektury w tej kategorii na luty i marzec, ale na razie cicho sza ;)

Potem zachciało mi się dobrej obyczajówki i sięgnęłam po polecaną przez koleżankę Anię - ŚWIATŁO MIĘDZY OCEANAMI M.L. Stedman, która poszła na film na podstawie tej powieści i stwierdziła, że w życiu się tak w kinie nie zryczała. Obiecujące - prawda? Chociaż Ania ryczała też na Listach do M. 2 ;) , a ja z kolei często ryczę przy niej ze śmiechu, czasem jest to śmiech przez łzy... (Ania - nigdy nie zapomnę Twojego lotu nisko nad ziemią w Łodzi!!!). No ale wracając do meritum - faktycznie powieść wciąga, wzrusza, daje do myślenia, a na koniec miałam taką refleksję - jak kłamać to do końca... choć nie do końca wiem, czy autorce o taki odbiór chodziło :D Ponoć film dodatkowo z pięknymi krajobrazami Australii w tle, na pewno sięgnę na DVD.

No i przyszła pora na CZOCHRAŁEM ANTARKTYCZNEGO SŁONIA... ale ponieważ wydało mi się to ksiązką za ciezką do SKMki ;) - sięgnęłam po Jojo Moyes i jej DZIEWCZYNĘ, KTÓRĄ KOCHAŁEŚ. Kojarzycie pewnie Jojo Moyes z jej zekranizowanej w zeszłym roku powieści ZANIM SIĘ POJAWIŁEŚ ? Takie melodramatyczne romansidełko, nie czytałam, ale film fajny na weekendowy relaks. Do DZIEWCZYNY... przyciągnęła mnie fajna okładka, zbyt wiele sobie nie obiecywałam, ale - miłe zaskoczenie :) Historie dwóch młodych kobiet, które dzieli prawie 100 lat, złączone pewnym portretem. Naprawdę mnie wciągnęło i z czystym serduchem polecam. Jeśli ktoś lubi Giffin, Picoult, Jio, Simons - to Moyes też mu sie spodoba. Dalej poszłam za ciosem i korzystając z promocji w Znaku - dokupiłam RAZEM BĘDZIE LEPIEJ tej samej autorki. I wiecie - znów fajna powieść obyczajowa! Z notki wydawcy: Na miejscu Jess każdy miałby dosyć. Pracy na dwa etaty, chodzenia przez cały rok w jednej parze dżinsów, kupowania najtańszych jogurtów na promocji w supermarkecie i wybaczania byłemu mężowi, że nie płaci alimentów. Jednak Jess nie należy do kobiet, które łatwo się poddają. „Damy sobie radę” mogłaby mieć wydrukowane na koszulce. Kiedy okazuje się, że jej córka ma szansę na zdobycie stypendium w wymarzonej szkole, gotowa jest ruszyć na drugi koniec kraju, zabierając ze sobą jednego problematycznego nastolatka, jedną wybitnie uzdolnioną dziewczynkę z chorobą lokomocyjną, jednego kudłatego psa o wielkim sercu, przypadkowo spotkanego mężczyznę na życiowym zakręcie, który w krytycznym momencie wyciąga do nich pomocną rękę." I jak to brzmi? Zachęcająco? Wiecie, to tylko "babska" obyczajówka, ale daje do myślenia i naprawdę można nabrać dystansu do życia. Bo pokazuje, że nawet najlepsza życiowa passa może się nagle skończyć, a z kolei z najgorszego bagna człowiek często podniesie się sam, a czasami dzięki pomocy zupełnie obcych ludzi.    

I w końcu coś na co czekałam - debiut mojej znajomej Karoliny Szewczykowskiej DRUGA STRONA MIASTA wydany przez Wydawnictwo Prószyński i Spółka. Książkę Karoliny miałam okazję przeczytać przed publikacją i to dwa razy :) ale wiem, że trochę w niej jeszcze "namieszała", więc sięgnę po nią kolejny raz. Powieść zaliczam do kategorii obyczajowo - kryminalno - psychologicznej z medycznym wątkiem w tle - sporo tego :))) Karolina - przyznaj, nie mogłaś się zdecydować :)? A bardziej serio - proszę, z notatki wydawnictwa: Nie istnieją rodziny bez tajemnic. Co łączy dwie kobiety, które giną prawie w tej samej chwili? Dlaczego policjant strzela do swojego syna? Kim jest zagadkowy mężczyzna, który postanowił zostać bogiem? Czy wart wiele milionów koncern farmaceutyczny skłóci rodzinę i pokaże jej prawdziwe oblicze? Zagadkowa śmierć obiecującej aktorki Luizy Orłowicz szokuje rodzinę i znajomych. Ciało ofiary przypomina obraz Toulouse-Lautreca. Sprawą jej morderstwa zajmuje się duet starych przyjaciół – prokurator Aleksander Zawadzki oraz były policjant Modest Tokaj. Przypadkowa zbrodnia? Ofiara szaleńca? A może Luiza sama była sobie winna? Wszystkie tropy prowadzą do wydarzeń z przeszłości, za które muszą zapłacić wszyscy…" I jak dacie szansę debiutantce? Niech zrobi trochę zamieszania na rynku wydawniczym ;) W końcu ileż można Bondy, Mroza czy Miłoszewskiego, chociaż akurat tego ostatniego chętnie bym coś nowego przeczytała. 

I to tyle na dziś - w czytaniu aktualnie POZDROWIENIA Z KOREI. UCZYŁAM DZIECI PÓŁNOCNOKOREAŃSKICH ELIT Kim Suki. A potem... potem... - nie wiem, jak Scarlett - pomyślę o tym jutro :) A Wy jak rozpoczęliście czytelniczy nowy rok?