środa, 18 stycznia 2017

Styczniowe helllloooooooo!!!!

Przyznajcie, że Was zaskoczyłam... 2 tygodnie od ostatniego wpisu, a ja na blogu? Ano tak wyszło - spełniam noworoczne postanowienia o częstszych i regularnych wpisach (skoro z dietą znów i już nie wyszło ;))) Poza tym trafiły mi się fajne, książkowe perełki i postanowiłam się na gorąco z Wami nimi podzielić. 

Plany czytelnicze na styczeń były takie jak na fotce - 2 powieści obyczajowe, jedna biografia i jedna podróżnicza. CZOCHRAŁEM ANTARKTYCZNEGO SŁONIA Mikołaja Golachowskiego jeszcze czeka na swoją kolej, ale z resztą poszło (jak na mnie) błyskawicznie. Na początku padło na biografię Jerzego Kukuczki KUKUCZKA. OPOWIEŚĆ O NAJSŁYNNIEJSZYM POLSKIM HIMALAIŚCIE autorstwa duetu Kortko, Pietraszewski. Jak wiecie, lubię dobre biografie, ale takie nie przeładowane datami, suchymi faktami. Takie, które pokazują prawdziwego człowieka. I to jest właśnie jedna z takich książek - pomaga poznać Jerzego Kukuczkę, pokazuje jego wielkość, ale i normalność, słabości, dylematy, chwile chwały i upadki. Pięknie wydana, z fotografiami - czego chcieć więcej? Zachęcona dobrym biograficznym startem, już mam kolejny typy na lektury w tej kategorii na luty i marzec, ale na razie cicho sza ;)

Potem zachciało mi się dobrej obyczajówki i sięgnęłam po polecaną przez koleżankę Anię - ŚWIATŁO MIĘDZY OCEANAMI M.L. Stedman, która poszła na film na podstawie tej powieści i stwierdziła, że w życiu się tak w kinie nie zryczała. Obiecujące - prawda? Chociaż Ania ryczała też na Listach do M. 2 ;) , a ja z kolei często ryczę przy niej ze śmiechu, czasem jest to śmiech przez łzy... (Ania - nigdy nie zapomnę Twojego lotu nisko nad ziemią w Łodzi!!!). No ale wracając do meritum - faktycznie powieść wciąga, wzrusza, daje do myślenia, a na koniec miałam taką refleksję - jak kłamać to do końca... choć nie do końca wiem, czy autorce o taki odbiór chodziło :D Ponoć film dodatkowo z pięknymi krajobrazami Australii w tle, na pewno sięgnę na DVD.

No i przyszła pora na CZOCHRAŁEM ANTARKTYCZNEGO SŁONIA... ale ponieważ wydało mi się to ksiązką za ciezką do SKMki ;) - sięgnęłam po Jojo Moyes i jej DZIEWCZYNĘ, KTÓRĄ KOCHAŁEŚ. Kojarzycie pewnie Jojo Moyes z jej zekranizowanej w zeszłym roku powieści ZANIM SIĘ POJAWIŁEŚ ? Takie melodramatyczne romansidełko, nie czytałam, ale film fajny na weekendowy relaks. Do DZIEWCZYNY... przyciągnęła mnie fajna okładka, zbyt wiele sobie nie obiecywałam, ale - miłe zaskoczenie :) Historie dwóch młodych kobiet, które dzieli prawie 100 lat, złączone pewnym portretem. Naprawdę mnie wciągnęło i z czystym serduchem polecam. Jeśli ktoś lubi Giffin, Picoult, Jio, Simons - to Moyes też mu sie spodoba. Dalej poszłam za ciosem i korzystając z promocji w Znaku - dokupiłam RAZEM BĘDZIE LEPIEJ tej samej autorki. I wiecie - znów fajna powieść obyczajowa! Z notki wydawcy: Na miejscu Jess każdy miałby dosyć. Pracy na dwa etaty, chodzenia przez cały rok w jednej parze dżinsów, kupowania najtańszych jogurtów na promocji w supermarkecie i wybaczania byłemu mężowi, że nie płaci alimentów. Jednak Jess nie należy do kobiet, które łatwo się poddają. „Damy sobie radę” mogłaby mieć wydrukowane na koszulce. Kiedy okazuje się, że jej córka ma szansę na zdobycie stypendium w wymarzonej szkole, gotowa jest ruszyć na drugi koniec kraju, zabierając ze sobą jednego problematycznego nastolatka, jedną wybitnie uzdolnioną dziewczynkę z chorobą lokomocyjną, jednego kudłatego psa o wielkim sercu, przypadkowo spotkanego mężczyznę na życiowym zakręcie, który w krytycznym momencie wyciąga do nich pomocną rękę." I jak to brzmi? Zachęcająco? Wiecie, to tylko "babska" obyczajówka, ale daje do myślenia i naprawdę można nabrać dystansu do życia. Bo pokazuje, że nawet najlepsza życiowa passa może się nagle skończyć, a z kolei z najgorszego bagna człowiek często podniesie się sam, a czasami dzięki pomocy zupełnie obcych ludzi.    

I w końcu coś na co czekałam - debiut mojej znajomej Karoliny Szewczykowskiej DRUGA STRONA MIASTA wydany przez Wydawnictwo Prószyński i Spółka. Książkę Karoliny miałam okazję przeczytać przed publikacją i to dwa razy :) ale wiem, że trochę w niej jeszcze "namieszała", więc sięgnę po nią kolejny raz. Powieść zaliczam do kategorii obyczajowo - kryminalno - psychologicznej z medycznym wątkiem w tle - sporo tego :))) Karolina - przyznaj, nie mogłaś się zdecydować :)? A bardziej serio - proszę, z notatki wydawnictwa: Nie istnieją rodziny bez tajemnic. Co łączy dwie kobiety, które giną prawie w tej samej chwili? Dlaczego policjant strzela do swojego syna? Kim jest zagadkowy mężczyzna, który postanowił zostać bogiem? Czy wart wiele milionów koncern farmaceutyczny skłóci rodzinę i pokaże jej prawdziwe oblicze? Zagadkowa śmierć obiecującej aktorki Luizy Orłowicz szokuje rodzinę i znajomych. Ciało ofiary przypomina obraz Toulouse-Lautreca. Sprawą jej morderstwa zajmuje się duet starych przyjaciół – prokurator Aleksander Zawadzki oraz były policjant Modest Tokaj. Przypadkowa zbrodnia? Ofiara szaleńca? A może Luiza sama była sobie winna? Wszystkie tropy prowadzą do wydarzeń z przeszłości, za które muszą zapłacić wszyscy…" I jak dacie szansę debiutantce? Niech zrobi trochę zamieszania na rynku wydawniczym ;) W końcu ileż można Bondy, Mroza czy Miłoszewskiego, chociaż akurat tego ostatniego chętnie bym coś nowego przeczytała. 

I to tyle na dziś - w czytaniu aktualnie POZDROWIENIA Z KOREI. UCZYŁAM DZIECI PÓŁNOCNOKOREAŃSKICH ELIT Kim Suki. A potem... potem... - nie wiem, jak Scarlett - pomyślę o tym jutro :) A Wy jak rozpoczęliście czytelniczy nowy rok?