czwartek, 10 grudnia 2015

Grudniowo, pierniczkowo - polecam:)

Koniec roku zbliża się wielkimi krokami i chociaż do świątecznych przygotowań u mnie jeszcze daleko, to trochę świątecznego i sylwestrowego klimatu wprowadzę. Świątecznego - poprzez fotki z pierniczkami, całkiem zgrabne nam wyszły w tym roku :) Sylwestrowego - poprzez powieść OSTATNI DZIEŃ ROKU Katarzyny Misiołek, autorki dotąd mnie zupełnie nieznanej. Sięgnęłam po jej książkę zwabiona najpierw klimatyczną okładką. Pomyślałam, że będzie to fajna lektura na grudniowe wieczory pod kocykiem. Potem przeczytałam kilka recenzji i już wiedzialam, że nie będzie lekko, łatwo i przyjmnie. Ale na pewno ciekawie, nostalgicznie i tajemniczo - i nie zawiodłam się. Historia opisana przez Katarzynę Misiołek jest przejmująco smutna. Porusza temat zaginiecia bliskiej osoby oraz tego jak takie zdarzenie wpływa na rodzinę, jej wewnętrzne relacje, ale również z otoczeniem - sąsiadami, znajomymi, współpracownikami...
Krótko i bez szczegółów (bo wg mnie recenzja na okładce i na różnych www i tak zdradza za dużo): starsza siostra Magdy (studentki) - Monika - znika w sylwestrowe popołudnie i urywa się po niej ślad... Zrozpaczony mąż, siostra, rodzice poruszają niebo i ziemię, by ją odnaleźć. Ale jak to bywa, hipotez tysiące (samobójstwo, ucieczka z kochankiem, utrata pamięci, sekta), ale prowadzą one donikąd... W międzyczasie na światło dzienne wychodzą różne rodzinne tajemnice, czy mogły one mieć wpływ na zniknięcie Moniki? Historia oczywiście wciąga, czytając byłam ciekawa czy dziewczyna się odnajdzie, co jej się przydarzyło, ale w sumie nie to jest w tej książce najważniejsze... Najbardziej wciągające jest obserwowanie tego jak zniknięcie Moniki wpływa na relacje pomiędzy bliskimi jej ludźmi, jak zmienia się życie tych, którzy muszą żyć z taką stratą na codzień. Jak muszą się pogodzić ze swoją bezsilnością, z pytaniami czy mogę jeszcze coś zrobić, czy warto, jak gaśnie w nich nadzieja... wszystko to opisane na spokojnie, bez melodramatycznych nutek.
Mnie książka p. Misiołek bardzo poruszyła. Zasmuciła, uświadomiła... nie jest istotne czy akurat Monika się odnalazła, dowiecie się tego czytając tę książkę... tysiące osób znika, za każdym zniknięciem kryje się coś - czasem wielka tragedia, czasem bezmyślna ucieczka, a bliscy muszą stawiać temu czoło... codziennie.

Nie wiem czy zdążę z podsumowaniem listopadowych i grudniowych lektur - kolejne już bardziej optymistyczne, jedna wręcz absurdalnie smieszna;) Pozdrawiam w ten ciepły (jak na grudzień) dzień!

1 komentarz:

  1. Pierniczki pełna profeska.
    Książę może gdzieś zdobędę, bo to zdanie "tysiące osób znika, za każdym zniknięciem kryje się coś" sprawiło, że poczułam się zachęcona ;)
    We Wro również ciepły dzień, ale noc zapowiada się mroźna.

    OdpowiedzUsuń