czwartek, 2 lipca 2015

Simona - cudowna Simona!

Zanim pojawi się tu wpis podsumowujący lektury majowe (prawie gotowy...) i czerwcowe... (absolutnie jeszcze nie gotowy;) słów kilka o biografii Simony Kossak, po którą sięgnęłam po pojawiających się tu i ówdzie przychylnych recenzjach oraz (tak, tak... głupia ja;) przyciągającej wzrok okładce:)



Jak Wam wiadomo - wielką miłośniczką biografii nie jestem, ale ostatnio chyba mam do nich szczęście (UPARTE SERCE - mój zeszłoroczny namber łan), potem HAŚKA. Poświatowska we wspomnieniach i listach Marioli Pryzwan (o tym też za chwilę) i troszkę z przypadku, na chybił trafił - SIMONA. Opowieść o niezwyczajnym życiu Simony Kossak Anny Kamińskiej. Poruszająca, arcyciekawa, wciągająca historia życia jednej z tych Kossaków - córki Jerzego, wnuczki Wojciecha, prawnuczki Juliusza, bratanicy Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej i Magdaleny Samozwaniec. 

Nie wiem, jakie jest Wasze wyobrażenie o ludziach z "takich" domów, moje - jak się okazało - było zdecydowanie mocno wyidealizowane. Tzn. wiedziałam, że nie wszyscy są w stanie sprostać oczekiwaniom, że ich życie nie jest li i jedynie usłane różami, ale mają też inne możliwości, perspektywy... prawda? No prawda... ale... jakoś małej Simonie od dziecka było mocno pod górkę. Już na wstępie nie spełniła pokładanych w niej oczekiwań bycia  synem, kolejnym Kossakiem, który przejmie pędzel po pradziadku, dziadku i ojcu. Nie okazywała też większych uzdolnień w dziedzinach, w których królowały sławne ciotki. Matka, druga żona Jerzego Kossaka, traktowała Simonę przedmiotowo, ojciec - do 7 roku zycia skutecznie ją ignorował... wszak "dzieci i ryby głosu nie mają", potem - cóż, trzeba nauczyć kindersztuby, wszak dziecko pójdzie w świat. Dodatkowo Simona dorastała w trudnych czasach - urodziła się w 1943 roku, dorastała w okresie, kiedy po "złotych latach" Kossaków zostało już tylko wspomnienie. Przyznam, że tę część o zyciu Simony czyta się ze ściśniętym sercem... taka bogata, biedna dziewczynka... kto by pomyślał, że w "takiej" rodzinie zaznała tyle chłodu, głodu i niejednokrotnie była gorzej traktowana od uwielbianych przez Kossaków zwierząt.

Ciąg dalszy książki jest już bardziej optymistyczny - poznajemy Simonę, która odnalazła swój sposób na życie, kończy biologię na Uniwerystecie Jagiellońskim i przeprowadza się do "Dziedzinki" w Puszczy Białowieskiej, w której przeżyje ponad 30 lat. Prowadzi tam badania naukowe, spotyka miłość swego życia - choć nie ma pełnej jasności w tym temacie:), aktywnie działa na rzecz ochrony przyrody - jak trzeba walczy z "lokalsami", ale i swoimi kolegami - naukowcami. Bezkompromisowa, zadziorna, uparta buntowniczka - walczy do upadłego o każdą sprawę, która uzna za słuszną.

W puszczy mieszka w starej lesniczówce, w której nie ma większych luksusów, jest oddalona kilka km od jej miejsca pracy, ale którą pokochała całym sercem. Stworzyła tam dom dla siebie i zwierząt, które hodowała, przygarniała, odratowywała - w książce znajdziecie sporo fajnych anegdot z tym związanych, które podobały się nawet moim Mkom:)

Hmmm... i chyba tyle wystarczy na zachętę? Mogłabym jeszcze troszkę napisać, ale po co? Przeczytajcie sami - książka laduje na mojej domowej półeczce, bo warto ją mieć i do niej wracać:)

A Wy - macie jakieś swoje ulubione biografie? 


  

8 komentarzy:

  1. Ja właśnie przygodę z tym gatunkiem zaczynałam od sławnych ciotek i uwielbiam np. Zalotnicę niebieską :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Samozwaniec już dawno za mną:) tak dawno, ze nawet nie pamiętam kiedy - może pora wrócić?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No stare dzieje, czytałam jeszcze w technikum :) tez myślę żeby odświeżyć, tylko kiedy, jak mam taaaaakie zaległości w czytaniu...

      Usuń
  3. 'Papusza", "Moje życie" Mark Chagall, "Barbara Radziwiłłówna" Kuchowicza. No i znane na pamięć "star ciotki".

    OdpowiedzUsuń
  4. Uu - Ryża - to Ty:)?

    Koleżanka poleciła mi biografię Marii Callas i mi pozyczy, więc chyba będzie biograficzny ciąg:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja Ci mówię, sięgnij po Stona ;) I gorąco polecam "Mój drogi ja" autobiografię Ustinova :) Dawno się tak nie śmiałam :)

      Usuń
    2. Agnieszka... no to namówiłaś. Pożyczyłam od kolezanki Stone "na próbę".

      Usuń
  5. UU, to ja, jedno z moich gmailowych wcieleń ;)

    OdpowiedzUsuń